Menu Zamknij

I co z tymi emocjami? Temat #15 Szczęście

Czym jest szczęście? Na pewno nie jest stricte emocją, choć nie można szczęścia od emocji oddzielić. Jest raczej stanem, pewną jakością życia czy bycia.

Gdy sama zadałam sobie to pytanie, uzmysłowiłam sobie, że moja odpowiedź jest… moja. Nie mogę oprzeć całego tekstu o szczęściu na tym, czym ono dla mnie jest, a czym dla mnie nie jest. Emocje zazwyczaj są bardziej uniwersalne, mają jakiś szerszy wspólny mianownik. Szczęście wymyka się definicjom. I nie tylko definicjom. Jest czymś ulotnym, czymś, czego nie można złapać, a co przychodzi jako konsekwencja czegoś raczej niż mogłoby stać się celem samym w sobie… Przychodzi niezauważone, a gdy stawiamy je za cel i chcemy zatrzymać, ucieka, jak motyl, którego chciałoby się zamknąć w dłoni. Sam usiądzie, gdy nie zwracam na niego zbytniej uwagi, a twarz wystawię do słońca lub zapatrzę się w piękno letniej przyrody…

Niezrażona zajrzałam do słownika…

szczęście

  1. «powodzenie w jakichś przedsięwzięciach, sytuacjach życiowych itp.»
  2. «uczucie zadowolenia, radości; też: to wszystko, co wywołuje ten stan»
  3. «zbieg pomyślnych okoliczności»

 

Bardzo dziękuje za uwagę, na tym chciałabym zakończyć ten tekst 😊

Niestety nie, nie krzyknęłam „bingo”. Słownikowa definicja nie wyczerpuje dla mnie pojemności szczęścia. Wydaje się być ono w pewnym sensie niezależne od poszczególnych emocji. Czy sam fakt, że nie odczuwam w danym momencie radości, zadowolenia, powoduje, że nie mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa?

Czy szczęście dotyczy rzeczy materialnych? Czy nowy samochód może dać mi szczęście? Chciałoby się powiedzieć, że nie, ale z drugiej strony, czy brak dachu nad głową, zaspokojonych podstawowych potrzeb jak jedzenie, ubranie, poczucie bezpieczeństwa nie wyklucza możliwości odczuwania szczęścia? Czy szczęście dostępne byłoby tylko dla tych wybrańców na górze piramidy Maslowa? Patrząc na historie ludzi, o których się słyszy, czyta, widać, że szczęśliwymi potrafią być osoby o bardzo niskim stopniu zaspokojenia swoich potrzeb materialnych, a jednocześnie słyszy się o osobach opływających we wszelkie bogactwa i sławę, które zapadają na depresję, popełniają samobójstwa, nie doznając tego, czym nazywamy szczęściem. A więc czym ono jest? Więcej w moim tekście pytań, niż odpowiedzi.  Ale właśnie takie jest szczęście, nie da się go zamknąć w jednej uniwersalnej definicji, z gotową receptą – posadź drzewo, spłodź syna i wybuduj dom, a będziesz szczęśliwy. Szczęście jest bardziej wewnętrzną dyspozycją, do pewnego stopnia niezależną od zewnętrznych okoliczności.

A więc skoro szczęście jest tak indywidualne może pytanie „Czym jest szczęście?” jest pytaniem niewłaściwym. Prawidłowe pytanie powinno brzmieć „Czym jest szczęście dla ciebie?” Postanowiłam zadać właśnie to pytanie osobom z mojego otoczenia, o różnych poglądach, w różnym wieku, obu płci. I oto co usłyszałam (jednocześnie dziękuję wszystkim, którzy podzielili się ze mną swoją wizją szczęścia i pozwolili na jej umieszczenie w tym tekście):

„Dla mnie szczęście to zanurzenie w tym co teraz – pełna obecność w chwili, niezmącona ani tym co było, ani tym co mnie czeka”

„Spędzanie czasu z najbliższymi, w szczególności z dziećmi i przyjaciółmi oraz możliwość samorealizacji”

„Być otoczonym ludźmi, których kocham a oni kochają mnie, móc zauważać małe rzeczy wokół i być za nie wdzięcznym i akceptować siebie z uwzględnieniem wszystkich „ale””

„Nie ma dla mnie jednej definicji szczęścia… myślę, że zależy od momentu w naszym życiu… obecnie podstawą do szczęścia jest dla mnie zdrowie (ponieważ mamy na nie jedynie pośredni wpływ), dodatkowo jestem szczęśliwa, gdy czuję się spełniona  na ważnych dla mnie płaszczyznach w życiu; jeśli udaje mi się zachować życiową równowagę w różnych obszarach (rodzina/ praca/ przyjaźń/ pasja/ dostatek) ale głęboko wierzę, ze na to mam wpływ. Dlatego szczęściem mogę nazwać umiejętność znajdowania dobra wokół nas, wdzięczność za to co przynosi życie, akceptację i ufność w jutro.”

„Dla mnie szczęściem jest doświadczenie miłości – kochania i bycia kochanym w sposób bezwarunkowy. A na drugim… albo nawet równorzędnie – poczucie sensu życia…”

„Szczęście to brak cierpienia. To spokój, satysfakcjonujące relacje i kontakt z naturą. Spokój umysłu”

„Szczęście jest wtedy, gdy rano wstaję i otwieram okno, kiedy czuję na policzkach chłodne powietrze, gdy po raz kolejny zachwyca mnie piękno świata. Szczęściem jest umieć znajdywać w tym wszystkim, co przynoszą życiowe fale, nie zawsze pogodne i proste, sens, wierzyć, że wszystko dzieje się po coś”

Czytając te wszystkie bardzo osobiste wypowiedzi, mogłoby się wydawać, że każda wypowiedź jest inna, każda z osób przeze mnie zapytanych inaczej rozumie i w czym innym upatruje szczęścia…  Jest jednak wspólny mianownik tych wszystkich wypowiedzi – to wartość. Ukułam więc taką definicję szczęścia: Szczęście to kontakt z wartością, szczęście jest pochodną rozwoju w kierunku wartości. Jest życiem w zgodzie z tym co dla nas ważne i wartościowe. Jest konsekwencją, wypadkową, żeby nie powiedzieć skutkiem ubocznym naszych decyzji i wartości naszego życia dla nas samych. Wartość jest indywidualna dla każdego, zmienia się wraz z naszą własną dojrzałością i momentem życiowym. A zatem to, co nas uszczęśliwia, będzie się zmieniać. Szczęście nie jest stanem danym raz na zawsze, jest dynamiczne, to co nas uszczęśliwiało jako dzieci, będzie zupełnie czym innym dla nas jako nastolatków, i jeszcze innym dla nas jako ludzi dojrzałych. Będzie dojrzewało wraz z nami i będzie domagało się puszczania, tego co stare, co już nie pasuje, ciągłej adaptacji do zmiany. Nawet z dnia na dzień, jak to miało miejsce w przypadku pandemii.

To jest moja definicja szczęścia. Tak jak samo szczęście – subiektywna. Komuś może bardziej pasować ta słownikowa i to jest ok. Ktoś inny będzie miał swoją zupełnie inną. I to też jest ok. Bo to  jest właśnie piękno szczęścia – każdy ma swoje i ile ludzi, tyle sposobów na bycie szczęśliwym. Nie jest zarezerwowane dla majętnych, mądrych i pięknych, nie zależy od szerokości, czy długości geograficznej. Wymaga od wszystkich dokładnie tego samego – podjęcia wysiłku poznania siebie, odnalezienia tego, co ważne i wartościowe dla nas samych, puszczenia tego, co jest do puszczenia, dogadania się z samym sobą, czyli innymi słowy rozwoju.

Do gabinetu psychoterapeutycznego nie trafiają osoby szczęśliwe, a te głęboko nieszczęśliwe, doświadczające cierpienia. Cierpienia mającego swe źródło w ich historii, ale odciskające mocno swoje piętno w ich teraźniejszości poprzez oddzielenie od siebie, swoich potrzeb, od poczucia własnej wartości. Czy terapeuta może dać im receptę na szczęście? Nie ma takiej, jest to odpowiedzialność każdego z nas, by znaleźć swoją definicję i wypełnić ją życiem.

Pewna Australijka, Bronnie Ware, po latach niesatysfakcjonującej pracy postanowiła zostać pielęgniarką i zacząć pracować w opiece paliatywnej. Towarzyszyła osobom umierającym. Swoje doświadczenie opisała w książce „Czego najbardziej żałują umierający”.

Podczas swoich kontaktów z osobami umierającymi, dużo z nimi rozmawiała. Pytała, czego najbardziej żałują w obliczu śmierci. Odpowiedzi ludzi umierających zebrała w 5 punktach, które były wspólne dla większości odpowiedzi, jakie usłyszała:

  1. Żałuję, że nie miałem/am odwagi żyć tak, jak chciałem/am, a nie tak, jak oczekiwali inni
  2. Żałuję , że tak dużo pracowałem/am
  3. Żałuję, że nie miałem/am odwagi okazywać uczuć
  4. Żałuję, ze straciłem/am kontakt z przyjaciółmi
  5. Żałuję, że nie pozwoliłem/am sobie być szczęśliwy/a

A więc czym dla Ciebie jest szczęście?

I tak to tu zostawię…

Dorota Piwowarczyk, terapeuta Jestem Żyję

I co z tymi emocjami? Temat #14 Empatia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *